1826 – Rok Jubileuszowy
W lipcu 1825 roku minęło trzydzieści sześć lat od wybuchu rewolucji francuskiej. W tym czasie Europa stała się areną wydarzeń, które zmieniły ją głęboko i nieodwracalnie. Dnia 20 sierpnia 1823 roku zmarł papież Pius VII, wybrany na Stolicę Piotrową dwadzieścia trzy lata wcześniej w Wenecji, w momencie, kiedy sytuacja papiestwa rodziła zasadnicze wręcz pytania co do perspektyw jego dalszego istnienia. Przeszło 80-letni Pius VII zmarł po tym, jak miesiąc wcześniej upadł i złamał kość biodrową. Otoczenie ciężko chorego papieża zataiło przed nim smutną wiadomość o pożarze, jaki kilka tygodni wcześniej, 16 lipca 1823 roku zniszczył rzymską Bazylikę św. Pawła za Murami. Jak pisze ks. prof. Zygmunt Zieliński, umierający papież powtarzał słowa „Savona, Fontainebleau”, nawiązując do miejsc odosobnienia, na które skazał go cesarz Napoleon Bonaparte.
Nie pozbawione burzliwych zwrotów akcji konklawe w 1823 roku wyłoniło ostatecznie kardynała Annibale della Genga, który przyjął imię Leona XII na cześć swojego poprzednika św. Leona I Wielkiego (440-461). Pontyfikat tego papieża przypadał na okres ustabilizowania sytuacji w Europie przez mocarstwa zwycięskiej koalicji antynapoleońskiej, choć stopniowo narastała opozycja przeciwko despotyzmowi, która próbowała dokonać rewolucyjnej zmiany porządku zaprowadzonego na kongresie wiedeńskim.
Wkrótce po wyborze Leon XII ujawnił zamiar ogłoszenia Jubileuszu w roku 1825, co wywołało zróżnicowane reakcje europejskich dworów; od jawnej wrogości ze strony władców protestanckich Niemiec, poprzez sceptycyzm Austrii i niechęć Królestwa Obojga Sycylii. Francuski historyk Kościoła Jean Leflon podkreśla determinację papieża, który miał powtarzać: „Niech mówią, co chcą, a Jubileusz i tak się odbędzie!”. W 1825 roku wiara ludu wyszła naprzeciw papieskim zamiarom i ogłoszony bullą Quod hoc ineunte z 24 maja 1824 roku Jubileusz rzymski okazał się wielkim wydarzeniem duchowym. Aby uzyskać odpust zupełny w roku jubileuszowym, mieszkańcy Rzymu mieli pokutować za grzechy, odbyć sakramentalną spowiedź, przyjąć Komunię Św. i w ciągu trzydziestu dni nawiedzać cztery rzymskie bazyliki (zniszczoną przez pożar bazylikę św. Pawła za Murami zastąpiono bazyliką Matki Bożej na Zatybrzu). Pielgrzymi do Wiecznego Miasta mieli zadośćuczynić temu zaleceniu przez piętnaście dni, a jedni i drudzy zostali wezwani do modlitwy o wywyższenie Kościoła, wykorzenienie herezji, zgodę wśród katolickich władców oraz o zbawienie i pokój dla całego ludu chrześcijańskiego.
Dnia 25 grudnia 1825 roku bullą Exultabat spiritus papież Leon XII rozszerzył Jubileusz na cały Kościół. Tym razem, analogicznie do zwyczajów rzymskich, wierni mogli uzyskać odpust zupełny, nawiedzając przez piętnaście dni w ciągu sześciu miesięcy od ogłoszenia bulli w diecezji katedrę lub tamtejszy główny kościół oraz trzy inne, wyznaczone przez ordynariusza miejsca lub upoważnionych do tego duchownych. Papież zaznaczył, że nawiedzenie tych świątyń wraz ze spowiedzią, Komunią Św. oraz modlitwą w wymienionych wyżej intencjach będzie się wiązało z uzyskaniem takich samych dóbr duchowych, jak w przypadku nawiedzenia rzymskich bazylik.
Ks. Pochard poświęcił temu wydarzeniu osobną część swoich wspomnień, którą zatytułował Le jubilé en 1826. Oddajmy mu głos:
Dowiedziawszy się w Nekli, że dostępne są broszury zawierające bullę Papieża Leona XII, list pasterski księdza Wolickiego, administratora Archidiecezji Poznańskiej, oraz powiązane z nimi modlitwy, wiedząc także, że pan Hilary zostawił jeden egzemplarz proboszczowi z Kretkowa, pojechałem go odwiedzić, po złożeniu najpierw wizyty młodym małżonkom, którzy od dwóch dni byli na miejscu. Ze wspomnianej broszury dowiedziałem się, że można uzyskać odpust zupełny poprzez udział we Mszy i wysłuchanie kazania 1 października, 1 stycznia oraz w jednym z dni podczas czterdziestogodzinnego nabożeństwa, które zakończy obchody jubileuszowe. Wolałem pojechać do Poznania w pierwszym terminie, zwłaszcza, że nie było wówczas pani Starościny, zatem 30 września ruszyłem w drogę i nazajutrz uczestniczyłem w całej uroczystości.
O godzinie 9 rano biskup Siemieński, administrator Archidiecezji Gnieźnieńskiej, ubrany do celebry pontyfikalnej zgodnie z ceremoniałem, wszyscy zakonnicy z Poznania, to znaczy dominikanie, franciszkanie, bernardyni i rekolekci, którzy byli już w prezbiterium, duchowieństwo katedralne i kilku księży spoza Poznania, tak jak ja, udaliśmy się do prezbiterium, a za nami szli kanonicy i wreszcie biskup z asystą.
Po Veni Creator całe duchowieństwo, zarówno świeckie jak i zakonne udało się w procesji do kaplicy kapituły, gdzie znajdowała się bulla papieska, którą jeden z asystujących biskupowi zaniósł na ołtarz główny, do którego dotarł biskup, poprzedzony przez duchowieństwo. Ksiądz kanonik Dunin wszedł na ambonę i odczytał bullę oraz list pasterski, jednak zarówno z powodu jego cichego głosu, jak i szumu, jaki robił zgromadzony w świątyni tłum, niewielu go słyszało. Chociaż sam byłem w prezbiterium, które zajmowali wyłącznie księża oraz urzędnicy rejencji, trybunałów i magistratu, a także kilku wojskowych, nic bym nie zrozumiał, gdybym nie miał tekstu, który mogłem śledzić, nawet jeśli wszyscy staliśmy i znajdowałem się po stronie naprzeciw ambony.
Po lekturze odbyła się procesja z Najświętszym Sakramentem w monstrancji. Wszyscy księża ze świecami w rękach śpiewali pieśń Boże w dobroci, którą powtórzyliśmy wiele razy, ponieważ okrążyliśmy całe wnętrze kościoła. Szliśmy bardzo powoli, bo trudno było sobie utorować drogę przez tłum, który wypełniał prawie cały kościół. Świątynia została gruntownie odnowiona. Dwupiętrowe galerie, zbudowane niedawno z myślą o paniach, które wcześniej siadały w prezbiterium, były całkowicie zapełnione.
Po błogosławieństwie Najświętszym Sakramentem rozpoczęła się Msza. Śpiew był na odpowiednim poziomie, a głosy śpiewaczki i basu brzmiały harmonijnie. Po odśpiewaniu Credo zupełnie zaskoczył mnie widok ponad osiemdziesięcioletniego księdza kanonika Kawieckiego na ambonie, głoszącego kazanie na temat Jubileuszu. Przekonałem się, że ma jeszcze mocny głos.
Podczas uroczystości zauważyłem, że za każdym razem kiedy jeden z asystujących zmieniał miejsce, wykonywał rodzaj przyklęknięcia przed siedzącym celebransem, którego nie znamy we Francji. Powiedziano mi, że jest to pół przyklęknięcie.
Na zakończenie Mszy zaśpiewano modlitwę, ułożoną przez Urbana VIII na podobną uroczystość, i dopiero o godzinie pierwszej wszyscy udaliśmy się do zakrystii.
Zaczekałem aż tłum się rozejdzie, żeby wyjść z kościoła, i zauważyłem, że spowiednicy wciąż siedzieli w konfesjonałach. Ci spowiednicy zostali wyznaczeni i każdego dnia inni od rana do wieczora słuchają spowiedzi tych, którzy przychodzą.
Niezwłocznie udałem się do księdza Wolickiego, który zaprosił mnie do siebie na obiad. Do stołu zasiadło dwadzieścia osób: sześciu kanoników, celebrans, kilku księży i sześć osób świeckich, między innymi prezes trybunału Mikorski, Michalski i burmistrz miasta. Stół był dobrze zastawiony i z niczym nie przesadzono. Po obiedzie udaliśmy się do kościoła na nieszpory. Przed wejściem do chóru zauważyłem wielu ludzi we wszystkich kaplicach, zarówno tych, które urządzono na Jubileusz, jak i w pozostałych. Jedni się spowiadali, a inni przygotowywali do uzyskania odpustu, etc.
Podczas nieszporów, po których wygłoszono kazanie po niemiecku, prezbiterium było wypełnione przez najróżniejsze osoby.
Po nieszporach odbyła się procesja z Najświętszym Sakramentem, tak jak przed Mszą, i odśpiewaliśmy suplikacje, po których udzielono błogosławieństwa eucharystycznego. Było po godzinie szóstej, kiedy wsiadałem do powozu, by wrócić do mojego lokum.
Nazajutrz, 2 października poszedłem odprawić Mszę u dominikanów, gdzie udzielano bierzmowania, i stamtąd ruszyłem w drogę powrotną do domu w Komorzu.
tłum. Martyna Borowicz
Na samym początku ks. Pochard wspomina, że w Nekli dowiedział się o istnieniu broszury zawierającej tekst bulli Leona XII oraz list pasterski ówczesnego administratora archidiecezji poznańskiej ks. Teofila Wolickiego, którą Hilary Skórzewski pozostawił proboszczowi w Kretkowie. Nie wiadomo jakim zrządzeniem losu na kościelnym strychu w Kretkowie dotrwała do naszych czasów dobrze zachowana niewielka 32-stronnicowa broszurka, wydrukowana w 1826 roku w Poznaniu i nosząca tytuł: Extensio Universalis Jubilaei in Urbe celebrati Anno Domini millesimo octingentesimo vigesimo quinto ad Universum Catholicum Orbem.
Na s. 3-18 znajdziemy w niej tekst papieskiej bulli Exultabat spiritus, a następnie (s. 19-32) instrukcję dla duchownych archidiecezji gnieźnieńskiej, wydaną 12 sierpnia 1826 roku przez administratora apostolskiego bpa Marcina Siemieńskiego, co nie dziwi, ponieważ parafia Kretków należała do tej archidiecezji.
Wydaje się więc, że nie tę broszurę wziął do ręki ks. Pochard, kiedy przyjechał do Kretkowa, gdzie odwiedził najpierw nowożeńców Antoniego i Antoninę Skórzewskich. Po upływie niemal dwustu lat jest ona jednak nadal echem uroczystości, jakie odbywały się w kolejnych miesiącach w katedrach i parafiach obydwu archidiecezji, w czasie których kazania poświęcone były łaskom Jubileuszu, a proboszczowie służyli licznie zgromadzonym wiernym w konfesjonałach. I tak dnia 15 marca 1827 roku ks. Pochard wziął udział w dwudniowych uroczystościach w Brzóstkowie, w czasie których kazanie na temat Jubileuszu wygłosił proboszcz kretkowski ks. Onufry Ziemkiewicz.
To najprawdopodobniej on dokonał podkreśleń w tekście bulli Leona XII, w miejscach zawierających konkretne wskazania, jak obchodzić Jubileusz w Kościele powszechnym.
Jan Grzeszczak